Lenistwo Perfekcjonizm

Pisząc o tym demonie muszę zacząć od tego, że dalej go w pełni nie rozgryzłem.
Przez lata przyjmował inne formy, objawiał się w inny sposób i powodował inne skutki.

Szczerze? To nawet nie wiem jak się nazywa. Lenistwo i perfekcjonizm są jego łatwymi do dostrzeżenia zwierzchnikami, ale nie wydają się być źródłem skąd to wszystko pochodzi.

Jestem świadomy jego istnienia od kilku lat i kilka kropek udało mi się połączyć, natomiast odczuwam, że przede mną dalej daleka droga do źródła i będę się z nim zmagać jeszcze dłuższą chwilę.

 

Na ten moment mogę podzielić się z Tobą kilkoma moimi obserwacjami, ale pamiętaj, że aktualnie sam poszukuje odpowiedzi na wiele pytań, których treści nawet nie znam.

Lenistwo oraz perfekcjonizm w moim przypadku to dwie strony tej samej monety.

Leniwy byłem od podstawówki do połowy technikum, czyli jakieś 11 lat. Nic mi się nie chciało, nie miałem motywacji do niczego. Prac domowych zwykle nie odrabiałem, a jak odrabiałem to na „odwal się”, swojego pokoju nie sprzątałem, a obowiązki domowe ignorowałem, NATOMIAST istniał jeden wyjątek: „gry komputerowe”.

W grach wszystko robiłem PERFEKCYJNIE, zawsze miałem motywacje, zawsze mi się wszystko chciało robić, nigdy nie pomijałem side-questów, zawsze miałem porządek w ekwipunku, zawsze optymalizowałem parametry postaci.  Zawsze, wszystko robiłem najlepiej jak tylko mogłem, poświęcając na to większość swojego wolnego czasu.

No właśnie,
więc o co w tym wszystkim chodzi?
Jak to możliwe, że nie jestem w stanie wynieść śmieci, natomiast mogę spędzić +10h nad idealizowaniem domku w minecraftcie?

Wskazówki zaczęły pojawiać się kiedy rozpocząłem tworzyć własne rzeczy. Na początku bawiłem się w photoshopie, potem nagrywałem śmieszne filmiki z gier, potem tworzyłem prace graficzne zaczynające podchodzić pod sztukę.

I zorientowałem się, że je również robię PERFEKCYJNIE. Oczywiście nie były perfekcyjne, ale spędzałem nad nimi wiele godzin żeby były jak najlepsze jak to tylko możliwe często ignorując nawet swoje potrzeby fizjologiczne jak jedzenie czy spanie.

Siedziałem przyklejony do projektu dokładnie tak samo, jak potrafiłem siedzieć przyklejony do gier komputerowych, z kilkoma bardzo istotnymi różnicami…

Siłą rzeczy dalej większość swojego czasu spędzałem przy grach, natomiast te sporadyczne, własne projekty pomagały mi dostrzec pewne wskazówki.

Kiedy zauważyłem jak podobna jest moja fiksacja na punkcie gier i własnych projektów, zacząłem zadawać sobie pytania: co je od siebie różni? Czy mogę odrzucić gry komputerowe, i z takim samym zaangażowaniem tworzyć tylko własne rzeczy? Czemu tak rzadko tworzę coś swojego? I odpowiedzi znalazłem.

Różnica jest taka, że gry komputerowe mają z góry narzucony cel. Są zaprojektowane tak, aby gracz podążał daną ścieżką robiąc to, co twórcy przewidzieli, natomiast w moich projektach to ja wyznaczam cel i ścieżkę.

Zrozumiałem, że darzę taką samą pasją granie w gry, oraz realizowanie własnych projektów z taką różnicą, że tworząc coś swojego łamię schemat, w którym podążam drogą wyznaczoną przez kogoś innego i biorę sprawy w swoje ręce, dlatego jest to o wiele bardziej wymagającym zadaniem.

Kiedy realizowałem własne projekty napotykałem się na nowe problemy, nowe myśli.

Największą przeszkodą w tworzeniu była moja perfekcyjna wizja tego, jak powinna wyglądać finałowa wersja. Wiedziałem od samego początku, że praca nie będzie wyglądać tak jak w mojej głowie i było to niesamowicie demotywujące i odrzucające. Odbierało mi to chęci do pracy i zachęcało do porzucenia projektu.

Perfekcjonizm produkował w mojej głowie masę wątpliwości, które nieustannie mnie atakowały i zabierały przyjemność z pracy do takiego stopnia, że często się poddawałem.

„Brzydkie to. To powinno być lepsze. Nie potrafię tego dobrze odwzorować. Nie mam po co kontynuować tej pracy. Nie podoba mi sie to. Nie chce tego. Czemu mi nie wychodzi? Przecież miało być takie ładne, a wygląda okropnie.”

Z czasem. terapią i kolejnymi projektami stawałem się coraz lepszy w tym co robiłem, ale również zrozumiałem, że ja od zawsze chciałem tworzyć własne rzeczy, ale mój perfekcjonizm mi na to nie pozwalał, ponieważ wizja efektu końcowego w mojej głowie była dla mnie paraliżująca, dlatego łatwiej było robić nic. 

Na ten moment moje życie wygląda zupełnie inaczej.

Perfekcjonizm dalej mnie dotyka, ale staram się go kontrolować i czerpać z niego to, co dobre. Dzięki niemu mam wysoki standard swoich prac i motywuję mnie do rozwijania się.

Stał się krytycznym głosem, który dba o jakość tego co tworzę, natomiast muszę uważnie słuchać tego co mówi, ponieważ dalej czasem próbuje mnie zrównać z błotem i napluć na wszystko co robię.

Lenistwo natomiast w pełni zniknęło z mojego życia i będąc szczerym
trochę mi go brakuje…

Lata temu jedyne co robiłem to grałem w gry i leżałem w łóżku, natomiast teraz mam problem, żeby znaleźć miejsce na odpoczynek. Ciągle coś robię, ciągle realizuję projekty, ciągle coś tworzę.

Ze skrajności wpadłem w skrajność i lenistwo nie istnieje w moim życiu, natomiast wymieniłem je na przepracowanie, zmęczenie oraz nieumiejętność zatrzymania się.

 

Aktualnie pracuje nad odnalezieniem zdrowego balansu pomiędzy jednym, a drugim i jakoś mi to wychodzi, ale dalej dużo pracy przede mną…

Lenistwo/Perfekcjonizm

Pisząc o tym demonie muszę zacząć od tego, że dalej go w pełni nie rozgryzłem.
Przez lata przyjmował inne formy, objawiał się w inny sposób i powodował inne skutki.

Szczerze? To nawet nie wiem jak się nazywa. Lenistwo i perfekcjonizm są jego łatwymi do dostrzeżenia zwierzchnikami, ale nie wydają się być źródłem skąd to wszystko pochodzi.

Jestem świadomy jego istnienia od kilku lat i kilka kropek udało mi się połączyć, natomiast odczuwam, że przede mną dalej daleka droga do źródła i będę się z nim zmagać jeszcze dłuższą chwilę.

 

Na ten moment mogę podzielić się z Tobą kilkoma moimi obserwacjami, ale pamiętaj, że
aktualnie sam poszukuje odpowiedzi na wiele pytań, których treści nawet nie znam.

lenperfkwia

Lenistwo oraz perfekcjonizm w moim przypadku to dwie strony tej samej monety.

Leniwy byłem od podstawówki do połowy technikum, czyli jakieś 11 lat. Nic mi się nie chciało, nie miałem
motywacji do niczego. Prac domowych zwykle nie odrabiałem, a jak odrabiałem to na „odwal się”, swojego pokoju nie sprzątałem, a obowiązki domowe ignorowałem, NATOMIAST istniał jeden wyjątek: „gry komputerowe”.

W grach wszystko robiłem PERFEKCYJNIE, zawsze miałem motywacje, zawsze mi się wszystko chciało robić, nigdy nie pomijałem side-questów, zawsze miałem porządek w ekwipunku, zawsze optymalizowałem parametry postaci. 
Zawsze, wszystko robiłem najlepiej jak tylko mogłem, poświęcając na to większość swojego wolnego czasu.

No właśnie, więc o co w tym wszystkim chodzi?
Jak to możliwe, że nie jestem w stanie wynieść śmieci, natomiast mogę spędzić +10h nad
idealizowaniem domku w minecraftcie?

Wskazówki zaczęły pojawiać się kiedy rozpocząłem tworzyć własne rzeczy. Na początku bawiłem się w photoshopie, potem nagrywałem śmieszne filmiki z gier, potem tworzyłem prace graficzne zaczynające podchodzić pod sztukę.

I zorientowałem się, że je również robię PERFEKCYJNIE.
Oczywiście nie były perfekcyjne, ale spędzałem nad nimi wiele godzin żeby były jak najlepsze jak to tylko możliwe często ignorując nawet swoje potrzeby fizjologiczne jak jedzenie czy spanie.

Siedziałem przyklejony do projektu dokładnie tak samo, jak potrafiłem siedzieć przyklejony do gier komputerowych, z kilkoma bardzo istotnymi różnicami…

Siłą rzeczy dalej większość swojego czasu spędzałem przy grach, natomiast te sporadyczne, własne projekty pomagały mi dostrzec pewne wskazówki.

Kiedy zauważyłem jak podobna jest moja fiksacja na punkcie gier i własnych projektów, zacząłem zadawać sobie pytania: co je od siebie różni? Czy mogę odrzucić gry komputerowe, i z takim samym zaangażowaniem tworzyć tylko własne rzeczy? Czemu tak rzadko tworzę coś swojego? I odpowiedzi znalazłem.

Różnica jest taka, że gry komputerowe mają z góry narzucony cel. Są zaprojektowane tak, aby gracz podążał daną ścieżką robiąc to, co twórcy przewidzieli, natomiast w moich projektach to ja wyznaczam cel i ścieżkę.

Zrozumiałem, że darzę taką samą pasją granie w gry, oraz realizowanie własnych projektów z taką różnicą, że tworząc coś swojego łamię schemat, w którym podążam drogą wyznaczoną przez kogoś innego i biorę sprawy w swoje ręce, dlatego jest to o wiele bardziej wymagającym zadaniem.

lilhdr

Kiedy realizowałem własne projekty napotykałem się na nowe problemy, nowe myśli.

Największą przeszkodą w tworzeniu była moja perfekcyjna wizja tego, jak powinna wyglądać finałowa wersja. Wiedziałem od samego początku, że praca nie będzie wyglądać tak jak w mojej głowie i było to niesamowicie demotywujące i odrzucające. Odbierało mi to chęci do pracy i zachęcało do porzucenia projektu.

Perfekcjonizm produkował w mojej głowie masę wątpliwości, które nieustannie mnie atakowały i zabierały przyjemność z pracy do takiego stopnia, że często się poddawałem.

„Brzydkie to. To powinno być lepsze. Nie potrafię tego dobrze odwzorować. Nie mam po co kontynuować tej pracy. Nie podoba mi sie to. Nie chce tego. Czemu mi nie wychodzi? Przecież miało być takie ładne, a wygląda okropnie.”

Z czasem. terapią i kolejnymi projektami stawałem się coraz lepszy w tym co robiłem, ale również zrozumiałem, że ja od zawsze chciałem tworzyć własne rzeczy, ale mój perfekcjonizm mi na to nie pozwalał, ponieważ wizja efektu końcowego w mojej głowie była dla mnie paraliżująca, dlatego łatwiej było robić nic. 

 

Na ten moment moje życie wygląda zupełnie inaczej.

Perfekcjonizm dalej mnie dotyka, ale staram się go kontrolować i czerpać z niego to, co dobre. Dzięki niemu mam wysoki standard swoich prac i motywuję mnie do rozwijania się. Stał się krytycznym głosem, który dba o jakość tego co tworzę, natomiast muszę uważnie słuchać tego co mówi, ponieważ dalej czasem próbuje mnie zrównać z błotem i napluć na wszystko co robię.

Lenistwo natomiast w pełni zniknęło z mojego życia i będąc szczerym trochę mi go brakuje…

Lata temu jedyne co robiłem to grałem w gry i leżałem w łóżku, natomiast teraz mam problem, żeby znaleźć miejsce na odpoczynek. Ciągle coś robię, ciągle realizuję projekty, ciągle coś tworzę.

Ze skrajności wpadłem w skrajność i lenistwo nie istnieje w moim życiu, natomiast wymieniłem je na przepracowanie, zmęczenie oraz nieumiejętność zatrzymania się.

Aktualnie pracuje nad odnalezieniem zdrowego balansu pomiędzy jednym, a drugim i jakoś mi to wychodzi, ale dalej dużo pracy przede mną…